Az ze stolicy (prywatna wymianka z Atą), cudo takie do mnie przykicało, same zobaczcie, pierwszy raz mam tildowe cacko w łapkach i mi sie strasznie podoba, nawet myslałam sie wziąć za szycie sama, ale na razie odwagi brak ;)
mądry jakis taki, zaraz się za książki wziął na imię ma Maurycy
ale szybko sie zmęczył, pewnie podróż go wyczerpała ;)
a ode mnie poleciała mysz Aniela, po operacji plastycznej twarzy i zarostu, znaczy upiększyłam ja nieco :D
i hello kitty
chyba jeszcze nie dotarły ale niespodzianką nie sa, więc mogę wrzucić ;)
czwartek, 23 września 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)