Dawno, dawno temu, może na wiosne, a moze jeszcze dawniej obiecałam owego anioła pewnej pani, no i sie kobitka doczekała :) w końcu, a ja mam go z główki, sukienkę robiłam i prułam chyba jakieś 6-7 razy (taka jestem zdecydowana ), wersja ostateczna widoczna na foto

a to Milenka-moja chrześnica w swoim nowym jesiennym kompeciku, który zrobiła dla niej jej ulubiona ciocia czyli ja :), a zrobiła bo chciała sie pozbyc wściekłej różowej włóczki ( nie wiem skąd ją miałam, gdzie i po co kupiłam i co mnie do tego skłoniło) nawet zdjęcie nie chciało sie zrobic, ale ważne że dziecko zadowolone, ubrało sie w to i pojechało do domciu :)
