Wróciłam z wakacji :D nie wiem jak ja przeżyłam te 3 tyg bez Was :)... no ale jestem , dziękuje za wszystkie komentarze do poprzednich postów :) i pragnę Wam przedstawić psa:
Piesek początkowo miał być psem ogrodnika

dał radę,
rozejrzał sie
troszke przerazil go ogrom sadu, ale zdjął czapkę otarł pot z czoła
i usiadł wygodnie.
Wystawił pyska na słońce i zrobiło mu sie tak błogo, że zasnął.
No i stało się...gdy sie ocknął, spojrzał w dół... a tam jabłko, ło matuchno ...prawie zjedzone, same zobaczcie,
nie czekał na burę, spakował kość na drogę, wcisnął czapkę głęboko na uszy i korzystając z nadchodzącego juz zmroku czmychnął z sadu. Dlugo szedł przed siebie, nogi go strasznie bolały, ale doszedł.... do Warszawy, wsiadł w tramwaj, podjechał do ronda Wiatraczna, potem w autobus linii ? ...zapomniał, pewnie ze zmęczenia

